sobota, 20 lipca 2013

Filipińskie przypadłości małe i duże!

Filipińskie przypadłości małe i duże!
Przewodnie hasło Filipin – There is more fun in the Philippines, niestety nie zawsze jest  zgodne z rzeczywistością. Życie i czas spędzony w tym pięknym kraju weryfikuje. Po dwóch i pół miesiącach pobytu wśród grupy moich europejskich znajomych pojawiły się: poparzenia słoneczne, problemy jelitowo-żołądkowe, gorączki, poważne oparzenia od rury wydechowej motoru, infekcje skórne, zapalenie ucha środkowego (przez intensywne nurkowanie zakończone z kawałkiem koralowca w uchu)… Po ostatnich dniach do listy filipińskich przypadłości można również dopisać amebę!
Koleżankę z gorączką 41* transportowaliśmy w trybie natychmiastowym do szpitala. Na początku lekarze podejrzewali denge (rodzaj „łagodnej” malarii, popularny w regionie, który zamieszkujemy). Mniej więcej po czterogodzinnych oględzinach i badaniach diagnoza padła na amebę. Można się nią zarazić bardzo łatwo, poprzez brudne ręce, jedzenie lub wodę. Pomimo, codziennego używania antybakteryjnego żelu do rąk, ameba była sprytniejsza;p

Na szczęście skończyło się na kilkudniowym pobycie w szpitalu pod okiem dobrego lekarza, pod kroplówką i na antybiotykach…