czwartek, 28 listopada 2013

Aktualności z Boholu!


Nasza kochana wyspa zmieniła się nie do poznania!


Półtora miesiąca temu przeżyłam trzęsienie ziemi, a trzy tygodnie temu tajfun… od tamtej pory warunki życia zmieniły się diametralnie! Szczególne problemy dotyczą dostarczania prądu oraz bieżącej wody. Jeżdżę często do miasta aby korzystać z generatorów, dzięki temu mam kontakt ze światem i mogę korzystać z neta.. W tej chwili, nawet w mieście ciężko jest się dopchać do wolnego gniazdka aby podładować kompa czy tel…



Gdy zostaliśmy przyparci do muru, jeździliśmy czerpać wodę do pobliskiego strumyka, oddalonego kilka km od naszej fundacji.





Nawet pranie trzeba było robić w rzece.. przydatne okazało się zapoznanie lokalesów, z pobliskiej wioski, którzy są w tym temacie obyci ;)








Po trzęsieniu wiele budynków nadal stoi w ruinie, ludzie potykają się o gruz na ulicach…














Dom mojego szefa jest w kompletnej ruinie, w tej chwili stawia już nowy.




W pobliskiej wiosce budynek szkoły stracił ścianę.




Wiele dróg jest popękana, nieprzejezdna. Mosty zawalone.





Tuż po trzęsieniu przez kilka dni kampingowaliśmy pod gołym niebem. Do dzisiaj odczuwalne są krótkie wstrząsy wtórne.



Wiele rodzin na Boholu straciło swoje domy. Do tej pory zmagają się z ciężkimi warunkami mieszkając w szałasach.



Tajfun, który można powiedzieć, że ‘oszczędził’ Bohol, również przyniósł widoczne szkody. Są połamane drzewa oraz głazy wielkości małych samochodów, które osunęły się z pobliskich wzgórz, wyrywając na swojej drodze wielkie palmy z korzeniami.









Jedną z nowych 'atrakcji' Boholu jest również uskok w płn zach części wyspy (Inabanga). Trzęsienie ziemi wywołało powstanie 3m uskoku o długości 5 km.


















Mieszkańcy Boholu, którzy otrzymali pomoc ze strony akcji humanitarnych nie kryją wzruszenia. Wzdłuż głównych dróg pojawiają się znaki z podziękowaniami.








Kamila 



czwartek, 21 listopada 2013

Boracay Island


Boracay jest szablonowym miejscem do odwiedzenia na Filipinach. Tę wyspę zna każdy turysta żądny wakacji z okładki czasopisma turystycznego. Musiałam tam pojechać aby przekonać się na własnej skórze! ;)

Otóż na miejscu okazuje się, iż rzeczywiście jest to piękna, czarująca wyspa. Choć już pierwszego dnia zauważalne są ogromne minusy! Nie przespacerujesz się spokojnie wzdłuż plaży ani nie zrelaksujesz się leżąc na złotym piasku ponieważ w tym czasie krążą wokół ciebie sępy. Nie zaznasz nawet minuty spokoju! Musisz notorycznie odganiać się od sprzedawców (czyt. naciągaczy) pareo, kapeluszy czy innych dupereli jak „prawdziwych” pereł czy „oryginalnych” Ray Banów. Próbują wcisnąć ci tandetny towar na siłę, przewyższając ceny dziesięciokrotnie!

Mało tego, wszystko na Boracay jest kilka razy droższe niż na każdej innej filipińskiej wyspie! Poczynając od miejsc noclegowych, po butelkę wody mineralnej. Niesłychane było porównanie, gdy zorientowaliśmy się w cenie wypożyczenia motoru. W tej samej cenie w jakiej na Bora pojeździsz przez dobę, na Boholu wypożyczysz motor na miesiąc! I bądź tu bogaty i jedź na Boracay;p

Wartym napomknięcia szczegółem jest fakt, iż my odwiedziliśmy tę wyspę podczas low season. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co tam się dzieje podczas high season! Masa białych turystów, a ceny z kosmosu! A po co przepłacać ?!?! Jeśli chcesz znaleźć filipiński Little Paradise, tylko dla siebie, nie ocierając się w tym samym momencie o tysiąc innych białych ciał żądnych wakacyjnej przygody lepiej jedź na Pamilacan Island ;)

Suma sumarum, pomimo ciągłego kontrolowania wydatków, wyjazd uważam za udany ;)

Kamila

P.S. Wyjazd odbył się jeszcze długo PRZED tajfunem i PRZED trzęsieniem!





























Harvesting rice!


Ryżobranie czas zacząć!

Już po trzęsieniu ziemi i po tajfunie, należy powrócić do codziennych obowiązków. Nadszedł czas zbiorów.. a jakże, mojego „ulubionego” ryżuuu!

Mieliśmy niesamowitą okazję oraz przyjemność pomagać przy zbiorach u jednego ze znajomych Filipińczyków. Jest to ciężka praca w pełnym słońcu, pocie czoła i po kolana w błocie – ale ile w tym radości dla takiego nowicjusza jak ja! Dostaliśmy małe zakrzywione nożyki do ręki (piekielnie ostre) oraz dwa zdania celem wprowadzenia do tematu.

Ścięte i zebrane kupki zbóż należy następnie uderzać o drewniany, ręcznie skonstruowany przyrząd służący do separacji ziaren ryżowych. Potem już tylko trzeba zmieść ziarna i ułożyć je na słońcu do wyschnięcia, a następnie pocierając pozbyć się łusek. I tym samym, z jednego pola uzyskujemy kilka worków pięknego białego ryżu, którym możemy wykarmić całą papuśną rodzinę!

Znowu riś ?!?
Smacznego!


Kamila