wtorek, 25 marca 2014

Help for Leyte - Project All Hands

Straty po najsilniejszym tajfunie, który uderzył Filipiny 4ry miesiące temu nadal są widoczne. W szczególności ucierpiały wyspy po wschodniej stronie kraju, Leyte oraz Samar. Żyjąc i pracując od wielu miesięcy na Boholu, wyspie oddalonej dosłownie 100 km od w/w wysp, nie mogłam siedzieć z założonymi rękami. Sama doświadczyłam trzęsienia ziemi oraz Hayian’u w nieco słabszej formie więc niewiele brakuje abym zrozumiała potrzeby tego kraju w tak trudnych dla nich chwilach.

Chcąc pomóc poszkodowanym Filipińczykom ruszyliśmy na Leyte dołączając do projektu All Hands w Ormoc. Nie był to mój pierwszy projekt z tą organizacją (http://theresmorefuninthephilippines.blogspot.com/2013/08/all-hands-pagatpat-project-cagayan-de_27.html). All Hands zrzesza chętnych wolontariuszy z całego świata, wystarczy dosłownie chcieć, a liczy się każda para rąk do pomocy!

Głównym założeniem projektu była odbudowa i remont bazy, w której kwaterowali wszyscy wolontariusze. Jedynym miejscem, które mogło pomieścić ponad 50ciu chętnych do pracy ludzi był szpital w Ormoc, i tam też mieszkaliśmy. Poza tym, wolontariusze przydzielani zostali do rozmaitych prac porządkowych. Miałam możliwość zajęcia się rozbiórką szkolnego dachu, który po przejściu wiatru o sile 300km/h wisiał ‘na włosku’ zagrażając biegającym dookoła dzieciom. Następnie dach zastępowany był tymczasowym pokryciem. Inne zadania to np. rozbiórka uszkodzonego budynku czy zabezpieczanie ścian przed zawaleniem.

Praktycznie każde wysokie drzewo na wyspie Leyte zostało złamane. Hayian nie pozostał również łaskaw dla domostw, prawie wszystkie chaty zostały bez pokrycia dachowego. Także linie energetyczne walające się po ulicach nie dziwiły już nikogo. Szkody są bardzo widoczne i ciągną się kilometrami… W bazie oczywiście brak prądu, a generatory dawały możliwość skorzystania z elektryczności raptem na parę godzin wieczorem.

Projekt All Hands na Leyte cieszy się niesamowitą popularnością, ponad 2tysiące osób (przyszłych wolontariuszy) czeka aktualnie na przyjęcie i zgodę na przyjazd. Organizacja nie może pomieścić i wykarmić w jednym czasie więcej niż 50 osób. Miałam niesamowitą możliwość dołączyć do grupy prężnie działających wolontariuszy m.in. ze względu na bliskość zamieszkania oraz znajomość staff’u. Każdy kto już raz zaznał pracy z All Hands chętnie do nich wraca! Dzięki dla całej pięćdziesiątki niesamowitych ludzi, którzy oddają swój czas oraz siły pomagając poszkodowanych Filipińczykom!!!
Peace