Balicasag Island
Balicasag to mała wyspa na płd-zach
od Bohol, na której spędziliśmy dwa dni. Jest nieduża, na stałe zamieszkuje
tutaj około 150 osób (na Pamilacan, na której byliśmy wcześniej jest raptem 200
mieszkańców). Dopłynęliśmy tam w porze obiadowej, zdążyliśmy najeść się świeżej
ryby z ogniska przygotowanej przez panią domu. A następnie nocna kąpiel w
morzu, która skończyła się niegroźnymi poparzeniami przez małe ok. 2
centymetrowe meduzy. Na nocleg zostaliśmy przyjęci u filipińskiej rodziny
mieszkającej w centrum wyspy w nipa hut. Warunki istnie harcerskie (jak dla
nas), dla Filipińczyków dzień jak co dzień. Spaliśmy w 10 os na ziemi na
rozłożonej macie. Nipa hut mająca cieniutkie ściany tkane z liści palm &
bambusa i otwarte okna nie dawała żadnej bariery dla hałasów z zewnątrz. Nie
jest dziwnym, że o poranku nie dało się już spać: koguty natarczywie dawały
znać o zbliżającym się dniu. Pan domu zabrał męską część ekipy na połów, dzięki
temu mieliśmy świeży lunch.
Spacer po wyspie dał nam obraz,
iż wszyscy mieszkają tutaj w nipa hut, a całe życie rodzinne odbywa się na
zewnątrz. Pranie, gotowanie, mycie naczyń, jedzenie, mycie się i zabawy są
przed domem. W nipa hut tylko się śpi. Większość mieszkańców posiadała
przywiązaną do drzewa świnkę oraz kury.
Plaże na Balicasag są dość
niekomfortowe do spacerów bo składają się z wyrzuconych na brzeg koralowców i
muszli. Za to są tam świetne miejsca do nurkowania i snorkelingu. Oczywiście w
momencie kiedy nie wzięłam do wody aparatu, podziwiałam piękne żółwie, które
dostojnie pływały w niedużej odległości od brzegu przy kolorowej rafie! ;)
Kamila