Na Filipinach czasami aż strach
się bać! TO iście niesamowite, że ja jeszcze jestem cała, zdrowa.. i żyję;) A
tak serio serio, jak wspominam ile sytuacji mogłoby mnie w ciągu ostatniego
roku wykończyć, to aż wzdycham pod nosem ze zdziwienia.
Wiadomo, życie w dżungli mnie
zahartowało ale obcowanie na co dzień z wężami, pająkami, szczurami,
karaluchami (i nie tylko) mam opanowane do perfekcji! Zaliczyłam bliski kontakt
z rozmaitymi wężami wchodzącymi mi do pokoju, tarantullami zadomawiającymi się
w moim obuwiu, parzącymi krocionogami przewijającymi się często pod moimi stopami,
pytonami oraz kobrami filipińskimi pełzającymi w bliskim sąsiedztwie mojego
lokum.
Jednak najniebezpieczniejszym
gatunkiem, z jakim miałam styczność, okazał się być wąż morski wychodzący również
na ląd. Jest on na liście najbardziej jadowitych węży świata, notowany jako 7x
bardziej jadowity niż filipińska kobra. Miałam tę nieprzyjemność spacerować
nocną porą po skalnym wybrzeżu, gdzie samica wiosłonoga żmijowatego zwykle składa jaja.
Na swojej drodze miałam kilka sztuk tych charakterystycznych czarno białych
węży. Moja stopa wylądowała dosłownie 3 cm obok wylegującego się na skałach Laticauda
colubrina, i to aż dwukrotnie! Nocą ledwo widoczne węże są ogromnym
niebezpieczeństwem dla ludzi. Po ugryzieniu występuje szybka reakcja oraz
drętwienie mięśni nogi, po kilku minutach nie możemy już chodzić, po około 30-40
minutach, gdy silna trucizna dostaje się do serca, jest już za późno na pomoc.
Łatwo jest sobie wyobrazić, iż powrót nocą z oddalonej kilkadziesiąt km wyspy w
tak krótkim czasie jest niemożliwy, i już nawet surowica w szpitalu nie pomoże…
Należy tu również wspomnieć o pojawiających się niebezpieczeństwach w postaci katastrof naturalnych. Doświadczyłam
trzęsienia ziemi o sile 7,2 , tajfun Hayian i inne słabsze tajfuny, tornado, a
także osuwisko zbocza górskiego w Cordillerze. Wspinałam się na aktywny wulkan
Hibok Hibok oraz wchodziłam na stale dymiący się wulkan Mayon. Będąc na wakacjach
na Sumatrze, miałam możliwość podziwiać w bliskiej odległości wulkan Sinabung,
niedługo potem nastąpiła jego erupcja.
Możemy przecież stwierdzić, że lepiej
siedzieć w domu i nie narażać się na TEGO TYPU niebezpieczeństwa ALE.. no tak, chyba
właśnie na tym polega całe ryzyko! Ten kto boi się o życie i zdrowie
raczej nie wychyla nosa z domu;p
Z pozdrowieniami dla tych co się
odważyli;)
Kamila