Czym chata bogata?! Otóż tak, na
Filipinach chata (nipa hut) najczęściej bogata jest w dzieci! Na każdej wiosce
przed chałupką spotykasz istne przedszkole! Średnia liczba dzieci przypadająca
na jedną rodzinę to 6-8 pociech! I jak tu wyżywić i wychować taką gromadkę?!
Rozwiązanie jest bardzo proste, należy stosować system piramidowy. Czyli
starsze dzieci zajmują się młodszymi, a to najstarsze z nich jest
odpowiedzialne za szybkie dorośnięcie oraz pójście do pracy i utrzymanie całej
reszty!
Wszystkie dzieci są niesamowicie
aktywne, uśmiechnięte oraz co najważniejsze pomocne! One raczej ‘nie obijają
się po kątach’ bo jeśli jest potrzebna pomocna dłoń w domu czy na polu to na
pewno się nie ociągają! Wyrażają ogromny szacunek do swoich rodziców, dziadków oraz
starszego rodzeństwa. W wolnych chwilach dzieciaki szaleją na podwórkach
jednocząc się gromadnie ze swoimi rówieśnikami z sąsiedztwa.
Mają niesamowitą wyobraźnię
twórczą i potrafią zrobić zabawki praktycznie z niczego. Nie siedzą w domu
narzekając, że nie stać ich na wykwintny sprzęt sportowy. A jednak chcieć to
móc! Kawałkiem wyrzeźbionego drewna potrafią idealnie zastąpić deskę do
pływania. Widziałam na własne oczy, śmiga lepiej niż niejedna sklepowa z drogą
metką :p Ulubioną grą chłopców jest toczenie motorowej opony w biegu,
kontrolując jej tor kijem z drzewa palmowego. Zabawa nazywana jest w wolnym
tłumaczeniu ‘turlaj-turlaj’, a każde tutaj dziecko prześciga się ze swoją
podkradzioną od ojca oponą aby osiągać najlepsze wyniki w toczeniu.
Praca, przyjemności i zabawa to
nie wszystko. Otóż jeszcze trzeba chodzić do szkoły, a tam zajęcia odbywają się
dwujęzycznie (po angielsku i w tagalogu). Każde dziecko i nastolatek kroczy
dumnie co rano w swoim uniformie i pięć
razy w tygodniu zostaje w szkole do późnych godzin popołudniowych.
Dzieciaki są tutaj niesamowite!
Emanują radością oraz sympatią do innych. Wolny czas spędzają zawsze bardzo
aktywnie, na świeżym powietrzu, we wspólnym gronie rówieśników. Pomimo niełatwych
warunków potrafią cieszyć się z tego co mają! Dzieląc się z innymi bodajże
ostatnim cukierkiem…
Każda kolejna pociecha w rodzinie
filipińskiej to prawdziwe szczęście, ile Bóg da! Prawdę powiedziawszy dzieci są
tutaj traktowane nieco jak polisa na życie dla rodziców, w przyszłości mają
pomóc w utrzymaniu całej rodziny. I jak to mówią sami Filipino – „we don’t die,
we multiply!”