Filipińskie przypadłości małe i duże!
Przewodnie hasło Filipin – There
is more fun in the Philippines, niestety nie zawsze jest zgodne z rzeczywistością. Życie i czas
spędzony w tym pięknym kraju weryfikuje. Po dwóch i pół miesiącach pobytu wśród
grupy moich europejskich znajomych pojawiły się: poparzenia słoneczne, problemy
jelitowo-żołądkowe, gorączki, poważne oparzenia od rury wydechowej motoru,
infekcje skórne, zapalenie ucha środkowego (przez intensywne nurkowanie
zakończone z kawałkiem koralowca w uchu)… Po ostatnich dniach do listy
filipińskich przypadłości można również dopisać amebę!
Koleżankę z gorączką 41*
transportowaliśmy w trybie natychmiastowym do szpitala. Na początku lekarze
podejrzewali denge (rodzaj „łagodnej” malarii, popularny w regionie, który
zamieszkujemy). Mniej więcej po czterogodzinnych oględzinach i badaniach
diagnoza padła na amebę. Można się nią zarazić bardzo łatwo, poprzez brudne
ręce, jedzenie lub wodę. Pomimo, codziennego używania antybakteryjnego żelu do
rąk, ameba była sprytniejsza;p
Na szczęście skończyło się na
kilkudniowym pobycie w szpitalu pod okiem dobrego lekarza, pod kroplówką i na
antybiotykach…