sobota, 21 grudnia 2013

Siargao Island



Wyspa Siargao (czyt. Szargao) szarpała nam nerwy jeśli chodzi o transport. Poczynając od dnia pierwszego gdzie godzina samolotu ulegała zmianie dwukrotnie, a kończąc na dniu ostatnim gdzie samolot był gotowy do odlotu trzy godziny wcześniej i nie wpuszczono nas spóźnionych na pokład. Chcąc nie chcąc, mieliśmy przymusowo przedłużone wakacje, a linie lotnicze opłaciły nam hotel, wyżywienie oraz transfer z lotniska.

Miejsce słynie z wyśmienitych warunków do uprawiania wszelakich sportów wodnych, a przede wszystkim surfingu! Fale tak doskonałe, że zjeżdżają się tu surferzy z całego świata, głównie z Australii i Nowej Zelandii. Prężących klaty surferów najszybciej spotkasz na Cloud 9, to tu najlepsi szaleją na wysokich falach. Siargao zachęca wybrzeżem nad samym Pacyfikiem nie tylko surferów, można tu również uprawiać paddleboarding, bodyboarding, skimboarding, kitesurfing… i wiele innych. Fale rozmaitych rozmiarów usatysfakcjonują każdego, od początkujących po wysoce zaawansowanych!

I właśnie tu, na Siargao, które zapisuje się na liście jednych z najlepszych surfingowych miejscówek na świecie, miałam moją pierwszą lekcję! Po godzinie spędzonej na desce, kończysz z bananem na twarzy oraz obolałymi kolanami, biodrami i żebrami… ale WARTO! Zaciesz niesamowity! Oczywiście zaczynałam na mini falach, daleko im do tych kilku metrowych kolosów, na których pocinają najlepsi na wybrzeżu!

Siargao jest zdumiewająco zieloną wyspą, w 95% porośniętą palmami. I, co nie jest takie popularne na Filipinach, można tu spotkać krokodyla;p Całą wyspę z łatwością objedziesz dookoła na motorze w ciągu jednego popołudnia.


Kamila