czwartek, 21 listopada 2013

Boracay Island


Boracay jest szablonowym miejscem do odwiedzenia na Filipinach. Tę wyspę zna każdy turysta żądny wakacji z okładki czasopisma turystycznego. Musiałam tam pojechać aby przekonać się na własnej skórze! ;)

Otóż na miejscu okazuje się, iż rzeczywiście jest to piękna, czarująca wyspa. Choć już pierwszego dnia zauważalne są ogromne minusy! Nie przespacerujesz się spokojnie wzdłuż plaży ani nie zrelaksujesz się leżąc na złotym piasku ponieważ w tym czasie krążą wokół ciebie sępy. Nie zaznasz nawet minuty spokoju! Musisz notorycznie odganiać się od sprzedawców (czyt. naciągaczy) pareo, kapeluszy czy innych dupereli jak „prawdziwych” pereł czy „oryginalnych” Ray Banów. Próbują wcisnąć ci tandetny towar na siłę, przewyższając ceny dziesięciokrotnie!

Mało tego, wszystko na Boracay jest kilka razy droższe niż na każdej innej filipińskiej wyspie! Poczynając od miejsc noclegowych, po butelkę wody mineralnej. Niesłychane było porównanie, gdy zorientowaliśmy się w cenie wypożyczenia motoru. W tej samej cenie w jakiej na Bora pojeździsz przez dobę, na Boholu wypożyczysz motor na miesiąc! I bądź tu bogaty i jedź na Boracay;p

Wartym napomknięcia szczegółem jest fakt, iż my odwiedziliśmy tę wyspę podczas low season. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co tam się dzieje podczas high season! Masa białych turystów, a ceny z kosmosu! A po co przepłacać ?!?! Jeśli chcesz znaleźć filipiński Little Paradise, tylko dla siebie, nie ocierając się w tym samym momencie o tysiąc innych białych ciał żądnych wakacyjnej przygody lepiej jedź na Pamilacan Island ;)

Suma sumarum, pomimo ciągłego kontrolowania wydatków, wyjazd uważam za udany ;)

Kamila

P.S. Wyjazd odbył się jeszcze długo PRZED tajfunem i PRZED trzęsieniem!